fbpx

Recenzja zaczerpnięta z SheMakesMeTravel.com

WIĘCEJ: https://www.shemakesmetravel.com/sk/ubytovanie-na-orave-prijemne-prekvapenie-v-dolnom-kubine/

 

Wycieczki na północ Słowacji to już nasza tradycja. Co roku wracamy, żeby poznać nieodkryte miejsca, skosztować tych samych dań w nowych restauracjach i przetestować inne hotele czy apartamenty. Choć byliśmy tam już kilka razy, noclegi na Orawie zawsze nas czymś zaskakują. Ostatni raz zakochaliśmy się w Dolnym Kubinie.

 

 

HOTEL PARK

Jeśli chcesz zatrzymać się w samym centrum miasta, idealną opcją jest hotel PARK, który nawet Booking poleca w pierwszej kolejności dla tej lokalizacji. Nic dziwnego, jego lokalizacja jest naprawdę doskonała – kilka minut do centrum, a także do słynnego Mostu Kolumnadowego, jednej z największych atrakcji Dolnego Kubina. Jeśli przyjedziesz samochodem, z pewnością docenisz możliwość parkowania tuż przed hotelem. Widok na miasto z pokoju hotelowego o zachodzie słońca też ma swój urok.

 

POKOJE

Hotel PARK dysponuje 166 miejscami noclegowymi w 80 pokojach typu Standard, Business i Family (10 pokoi, przy czym dwa pokoje są zawsze połączone ze sobą zamykanymi drzwiami), a także dwoma apartamentami i jednym VIP-em z salonem i kącikiem do pracy oraz osobna sypialnia z łazienką. Każdy pokój posiada własny balkon i objęty jest zakazem palenia. Wszystkie mają własną (i dobrze wyposażoną) łazienkę, telewizor, telefon, lodówkę i dużą szafę. Ponadto hotel posiada również dwa pokoje całkowicie przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych.

 

 

Zakwaterowano nas w pokoju na piątym piętrze z widokiem na rzekę. Został urządzony, podobnie jak reszta hotelu, w przyjemnych pastelowych kolorach. Na ścianach była tapeta z ptakami, co normalnie by mi przeszkadzało, ale pasowało do tego pokoju, podejrzewam nawet, że tapeta mi się podobała. Ale najlepsze było łóżko – wygodniejszego nie mieliśmy nawet w luksusowym pięciogwiazdkowym kurorcie na Bali. Było odpowiednio ciężko, z puszystymi poduszkami i kołdrami, spaliśmy jak chmura. A co było najlepsze? Wszystko pachniało! Jak w tej reklamie, gdzie pani wyciąga sprężynę z pralki. Czy wiesz? NIE? To nie ma znaczenia.

 

 

Na koniec jedna mała wada. Niby drobnostka, a jednak trochę skomplikowała nam życie. Jest to hotel wellness, który jest doskonale wyposażony (oprócz ręczników otrzymaliśmy także szlafroki i kapcie), jednak podczas remontu łazienek jakoś zapomniano o drobnym szczególe – wieszakach na ręczniki. Obok prysznica i grzejnika były tylko dwa, co dla nas dwojga było naprawdę za mało. Powiesiliśmy nasze szaty i byliśmy wyposażeni. Jeśli przeczyta tę recenzję ktoś kompetentny, to myślę, że coś z tym zrobi, bo jest to bardzo niepotrzebna wada urodowa.

 

RESTAURACJA

Jeśli śledzisz nas na Instagramie, zapewne nie umknęło Ci, że oboje jesteśmy miłośnikami dobrego jedzenia i wina. Naprawdę warto było w tym hotelu. W cenę wliczone jest obiadokolacja, która obejmuje obfite śniadanie w formie bufetu oraz kolacje w formie bufetu. Wybór był bogaty – szczególnie cenię sobie wiele rodzajów wypieków, porządne masło, dużo warzyw i wyjątkowe śniadanie orawskie, które Karolowi szczególnie smakowało.

 

 

Mimo to nie mogliśmy się oprzeć i sięgnęliśmy po ofertę z menu, która naprawdę nas ujęła. Witamy w kuchni szefa kuchni Vladimíra Vaváka, który stworzył prawdziwy (więc nie podoba mi się ta współczesna nazwa, ale teraz muszę) FOODPORN. Na języku wciąż mam medaliony z polędwiczki wieprzowej na jabłkach z Calvádosem i pieczonymi ziemniakami z rozmarynem.

 

 

Niesamowite połączenie smaków znalazło się również w deserach – trójkrólewski placek z migdałami i skórką cytrusową spokojnie mogliby przemianować na cesarski, a gdy jabłkowy tart tatin dotarł na talerzu z lodami, moje szczęście było pełne.

 

 

Oprócz wyjątkowego smaku potraw, muszę podkreślić także wygląd restauracji – nie zabrakło tapet i co dla mnie najważniejsze, bardzo wygodnych krzeseł w kilku wzorach. Serwetki lniane i kwiaty w wazonach na stołach. Hortensje, miały kolorowe hortensje, chyba nigdy ich nie widziałam na hotelowych stołach. W hotelu można także odwiedzić w ciągu dnia lobby bar, a po kolacji kręgielnię w restauracji.

 

 

WSKAZÓWKA: W sobotę, kiedy obchodziliśmy rocznicę ślubu, otrzymałam piękny bukiet i szukając wazonu w hotelu wpadłam do sali kongresowej, gdzie przygotowywali dekoracje ślubne. Poczułam się trochę nostalgicznie, ale nie tego chciałam. Jeśli szukasz miejsca na wesele na Orawie, wypróbuj ten hotel. Dużym atutem jest bliskość kościoła i urzędu oraz możliwość noclegu dla gości.

 

 

SPA

Wisienką na torcie w tym hotelu jest piękna strefa rekreacyjno-sportowa z urządzeniami do ćwiczeń cardio, basenem, jacuzzi i światem saun. Jak wszystko inne, również i te przestrzenie pachną czystością, dlatego po raz pierwszy w życiu biegałam boso po „publicznym” centrum odnowy biologicznej. Basen jest pięknie podświetlony, a po zmroku świeci przyjemnym niebieskim światłem.

 

 

Basen znajduje się na parterze, natomiast do świata saun trzeba zejść piętro niżej – dzięki czemu nawet rodziny z dziećmi przy basenie znajdą ciszę i spokój w pokojach relaksacyjnych znajdujących się w piwnicy. Dostępne są dwa, jeden tuż za strefą cardio i drugi w pobliżu saun. Znajduje się tu także grota solna i łaźnia Kneippa.

 

 

BONUS NA KONIEC?

Chciałbym wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy – o tym, że w tym hotelu jest bardzo miła obsługa. Od recepcji, przez restaurację, aż po personel centrum odnowy biologicznej. Byliśmy dość wymagającymi gośćmi, ale wszystkie nasze prośby zostały spełnione – czy było to śniadanie w pokoju, wypożyczenie żelazka czy udostępnienie ogromnego wazonu. Gdyby usługi we wszystkich naszych hotelach wyglądały tak, podróżowanie po Słowacji byłoby przyjemnością.